środa, 29 grudnia 2010

ŚWIĄTECZNA ATMOSFERA (3)

Po raz pierwszy kupiliśmy prawdziwą, całkowicie żywą choinkę :))) Jodła kaukaska, piękna i gęsta, szkoda tylko że słabo pachnie...
Ubrana trochę "po swojsku", po naszemu z anielskim włosem i pomarańczami:







ŚWIĄTECZNA ATMOSFERA (2)

Choinki z piórek - nie mogłam przejść obojętnie obok nich :)))









A na takie bombowe bombki trafiłam w mega tanim sklepie - zawisły w oknie w kuchni:






wtorek, 28 grudnia 2010

ŚWIĄTECZNA ATMOSFERA (1)

... u nas, po raz pierwszy w swoim mieszkaniu :) Trochę przygotowań, ozdób i tak ciągle za mało, bo chciałoby się więcej.
A ponieważ uwielbiam święta jak większość populacji, więc cały ten świąteczny harmider przyniósł mi mnóstwo radości. A jak jeszcze słyszę od znajomych nas odwiedzających, że świąteczne dekoracje są śliczne i mieszkanie wygląda świetnie to rosnę w dumę jak drożdże :)))
Chyba faktycznie urosłam, bo zaczynam się przechwalać :)))

Na początek kilka a'la stroików i stroików wykonanych samodzielnie.


Drzwi wejściowe ozdobiłam wieńcem z białych perełek i kryształków:






Na przedpokoju nad lampą powiesiłam całe mnóstwo jemioły (bardzo często pod nią staję zwłaszcza jak w okolicy pojawia się eM :D) Jemioła tworzy wieniec, który ozdobiłam srebrnymi bombkami, kokardkami, suszonymi pomarańczami i kordonkowymi ażurowymi kulami (hand made):







Pod choinką wylądowała miodowa świeca w świątecznej szacie:






Na ławie dumnie pręży się biała świeca w towarzystwie mnóstwa srebrnych i czerwonych bombek:





A na stole w kuchni coś takiego:




Cieszy mnie każda bombka, każda niewielka rzecz wykonana własnoręcznie - jestem po prostu szczęśliwa!


poniedziałek, 27 grudnia 2010

I PO ŚWIĘTACH...

Święta, święta i po świętach ... minęły błyskawicznie jak co roku, chociaż w tym wyjątkowo szybko...
Szkoda, uwielbiam ich czas, atmosferę, zapach i jedyny w swoim rodzaju klimat.

W tym roku spędziliśmy je wyjątkowo, bo RAZEM. Było mnóstwo szczęścia ale i trochę łez. Ponieważ pochodzimy z innych miast musieliśmy pomyśleć co zrobić ze świętami, kogo uszczęśliwić a kogo mniej... Czy spędzić je osobno unieszczęśliwiając siebie czy razem i unieszczęśliwiając któryś rodziców...
To była ciężka decyzja dla mnie, ponieważ jedynym rozsądnym wyjściem było spędzenie wigilii tutaj, u rodziców eM a do moich bliskich pojechać w I dzień świąt. eM nie mógł mieć wolnej wigilii, więc to było jedyne rozwiązanie w opcji "wspólne święta".
Dlatego wigilia była ciężka dla mnie i moich bliskich - pierwszy raz byliśmy daleko od siebie w ten magiczny dzień.
Pierwszy raz spędzałam wigilijny wieczór z bliskimi eM...
Pierwszy raz po wigilii wieczór spędziłam w naszym przystrojonym świątecznie mieszkaniu...


To były wyjątkowe święta!!!

KROPKA NAD "i"

Nadrabianie zaległości rozpocznę od listopadowego zakupu "stołowego" :)
Od jakiegoś czasu chodziły mi po głowie czarne podkładki na stół. Czarne, proste ale mające to "coś" oczywiście dla mnie, bo ktoś inny może mieć inne zdanie. No i znalazłam gdzieżby indziej jak nie na allegro. Z pewnymi perturbacjami przesyłkowymi doszły i wyglądają na stole już tak:




Moim zdaniem są one taka kropką nad "i" - jedną z wielu oczywiście :)))


I jeszcze jedna "nowość" na stole :)
Kilka tygodni temu w Rossmannie znalazłam bardzo fajną wiklinową tacę - płaska z rączkami. Cena wyśmienita - około 10zł :))) Oczywiście że od razu ją kupiłam a w domu od razu przemalowałam na biało - moja kolejna mania. Teraz taca stoi sobie na skraju stołu w kuchni i ładnie wygląda, o tak:







Serdecznie pozdrawiam wszystkich! :)



SZOK!!!

Właśnie sprawdziłam datę ostatniego posta - 21 październik!!! Ojej, jak dawno i ojej, jak to szybko minęło!!!
Pokornie proszę o przebaczenie wszystkich, którzy czasami zaglądają do Nas za brak wiadomości z frontu mieszkaniowego i życiowego. Tyle się przez ten czas zdarzyło... czasu brakowało na prawie wszystko. No, ale teraz z większością rzeczy i spraw już się uporałam i mogę znowu powrócić do blogowego świata :)