czwartek, 28 stycznia 2010

PRZEPROWADZKA

Za nami ciężki okres - pierwsza wspólna przeprowadzka. I to przeprowadzka na wielką skalę. Część rzeczy przewożona była w jedno miejsce, część w drugie a część w trzecie. Dzielenie i myślenie co gdzie ma być wywiezione było dosyć mozolne. Ale wszystko podzielone, zapakowane i dostarczone w odpowiednie miejsce :-) Trafilismy akurat na te masakryczne 30-sto stopniowe mrozy. Z ciepłego do zimnego i znowu do ciepłego i znowu do zimnego...ech, po wszystkim nie obyło się oczywiście bez choroby, w sumie do tej pory jeszcze zdrowiejemy...
Tak to wygladało - ostatni kurs z kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu:


Szczerze mówiąc nadal mi i eM cięzko z powodu wyprowadzki z tamtego mieszkania. eM bardzo to przeżywa, mimo ze stara sie nie pokazywac tego po sobie. Przezył tak kilka lat swojego zycia, ja tylko rok...Niby lepsze przed nami, ale i tak łezka się w oku kręci a nogi same niosa w dawnym kierunku. Nadal mam ochotę wsiąść do swojego autobusu, wejść do swojego sklepu, iść swoimi ulicami...brakuje tych ścian, małego balkonu i "skrzypiacej" sasiadki zza ściany...
W nowym chwilowym miejscu kompletnie nie potrafimy się odnaleźć. To co musieliśmy wypakować (kuchnia, łazienka, ciuchy) wypakowalismy, ale reszta nadal stoi smutno w kartonach, reklamówkach. Snujemy sie jak cienie wśród nie swoich ścian. I może ktoś powie że powinniśmy się cieszyć że mamy gdzie mieszkac na czas remontu a nie narzekac. My się cieszymy, to mieszkanie spadło nam prawie że z nieba, ale tęsknimy za tamtym naszym na ulicy O. Za mieszkaniem, w którym przeżyłam piekne chwile z eM, nasze pierwsze miesiące... Zawsze to mieszkanie, te ulice beda dla mnie, dla nas ważne i te pierwsze...

piątek, 22 stycznia 2010

ORIGAMI

Skoro zaczął się temat podłogi przedpokojowo-kuchennej może cos o kuchni. Związek tych tematów zaraz wyjdzie w toku pisaniny :-)

Otóż praktycznie od samego poczatku planowania wymysliłam sobie na scianę kuchenną mozaikę w kolorze śmietankowym. I oczywiście znowu schody - najpierw nie mogliśmy znaleźć nic ładnego. Bo jak jakaś mozaika sie pojawiła to albo była za bardzo błyszcząca a powinna byc bardziej matowa, albo była za kremowa a miała wpadac w śmietankową biel albo była bardzo droga...Problem rozwiązał się sam - Maciek-glazurnik powiedział nam ile sobie zyczy za ułożenie mozaiki - 150zł za metr2. Rece nam opadły - temat mozaiki umarł smiercia gwałtowną.

I znowu trzeba było sie rozgladac za czyms odpowiednim, nie-mozaikowym. eM myślał o klasycznych płytkach kuchennych 9*9 lub 10*10 moze z jakims dekorem...Nie umiem sie jakoś do nich przekonać. Pachną mi dawniejszymi czasami, mimo że nie mam nic do dawnych czasów...

Wracając do płytek - podoba mi sie cała kolekcja ARTE ORIGAMI z Tubądzinaże przede wszystkim) ścienne - są cudne. Płytki w rozmiarze 25*36 czyli nie małe, nie duze - akurat. Pozostało mi przekonać eM do wielkości i wzoru - jest bardziej babski, nie ma co ukrywać :-) Pomarudziłam, pokazałam jak ładnie wygladaja i komponuja się z reszta zaplanowanej kuchni... I w końcu sie zgodził :-))) YUPI

Także w kuchni na scianie bedziemy miec cos takiego - piękne prawda:


Idealnie beda współgrały z podłoga i z meblami w kuchni w wysokim połysku.
No i tak wyglada połaczenie klimatu podłogowego z kuchniowym - ta sama kolekcja :-)

Wracajac jeszcze do podłogi na przedpokoju i w kuchni...Kilka osób powiedziało nam, łacznie z glazurnikiem, że błędem jest wybieranie jasnej podłogi na podłoge, bo sie brudzi...No trudno, bedziemy sprzatać, ja będę sprzatać. W końcu to wszystko robimy dla siebie a nie dla innych wiedząc na co się decydujemy. Zastanawiam siężo osób wybierając coś patrzy na wszystko pod katem brudzenia? Kwestia dobrego środka i odrobiny chęci :-) Ostatnio na jakimś forum przeczytałam zdanie jednego Pana - otóz on najpierw wybrał fugę, ciemną oczywiście a dopiero pod kolor fugi dopasował płytki. Ludzie, nie wpadajcie w obłęd!!!


A wracając do meritum...
Długo zastanawialiśmy się nad sposobem połączenia płytek z podłoga drewnianą... Wiedzieliśmy od początku czego na pewno nie chcieliśmy - listew! Usłyszelismy o połaczeniu korkowym i takie nam się spodobało. Pomiedzy płytke a deskę idzie pasek korkowy, węższy lub szerszy, wszystko zależy od upodobania. My wybierzemy pewnie cos koło 0,5-1,0cm Takie połączenie wyglada mniej więcej tak:


fot. CYTA - deccoria

Wszystko równiutkie, nic nie wystaje a żadna listwa nie szpeci ogólnego widoku :-)

PODŁOGA BĘDZIE TAKA...

Póki co wszystko idzie planowo. Łazienka skończona, wc skończy się w przyszłym tygodniu, potem podłogi a na koniec płytki na scianę kuchenną.
Mieliśmy sporo myslenia nad płytkami na podłogę przedpokoju, kuchni i na sciane kuchenną. Podstawa - wszystko miało do siebie pasować a podłoga nie mogła być ciemna, bo taka nie podoba się mojemu eM... W związku wybór padł na śmietankową biel. Tubądzin ARTE - ORIGAMI



Bardzo mi się podoba faktura tej płytki i fakt że są gładkie czyli nie mają marmurkowego wzoru. Strasznie mnie denerwuje ten motyw a niestety większość płytek podłogowych go ma... Ale mamy to co chcieliśmy.

Już się nie mogę doczekać efektu końcowego :-)

JUŻ JEST ŁAZIENKA!

Łazienka juz została zrobiona!!! Nasz glazurnik Maciek bardzo szybko pracuje a jednoczesnie bardzo dokładnie. Jesteśmy nim zachwyceni, chociaż nie chwalimy dnia przed zachodem słońca :)
Dzisiaj wieczorem bedę miała nowe zdjecia juz całości oraz zdjecia wc, które tez się robi. A póki co fragment ściany - kolor jasny MARFIL, ciemny CHERRY.




Płytki podobaja mi się bardziej niż na poczatku. I o o chodzi!

czwartek, 14 stycznia 2010

HISZPAŃSKIE TOKIO cdn

Z dekorów zrezygnowaliśmy. Woleliśmy wydane na nie pieniądze przeznaczyć na coś innego. Wymyśliłam inny wzór, w którym cięte CHERRY miało tworzyć pasy. Łazienka i wc miała mieć taki sam wzór (wszystko miało tworzyć całość)

wc


łazienka


Teraz zostało tylko zastanowienie się co zrobic z GRAFITO. Czy zamówić wszystko oprócz niego i poczekać aż dojdzie czy znowu zmienić plan ułożenia płytek...
I znowu los się do nas uśmiechnął a właściwie uśmiechnęło się Allegro. Otóż znalazłam tam człowieka, który sprzedawał pozostałości po remoncie w tym płytki z kolekcji TOKIO. Okazało się że kupił je w Katowicach, podał namiar. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni, bo okazało sie że firma Domus ma wszystkie płytki dostępne od zaraz za jeszcze lepszą cene niż Radom! Yupiiiiiiiiiiiiii :-)))
Zamówiliśmy od razu.
Przyjechaly do nas na początku roku - cudne.
I juz są układane, ale o tym ciut później :-)
PS. będziemy się kąpać w Tokio :-)

HISZPAŃSKIE TOKIO

Poszukiwania płytek do łazienki trwają!
Głowiliśmy się bardzo długo aż w końcu pewnego grudniowego dnia problem rozwiązał się nsam a słynnej Bartyckiej :-)
Pojechaliśmy ogladać deski na podłogę a znaleźliśmy płytki. Z daleka niepozorne ale z bliska... hmmm, od razu nas urzekły ;-) Cena również.
Przedstawiam kolekcję hiszpańskiej ceraminiki BALDOCER - TOKIO











Płytki wystepuja w trzech kolorach: MARFIL - najjaśniejszy, wpadający w śmietankę, GRAFITO - połączenie szarości z beżem (genialny kolor) i CHERRY - czekolada w zimnej tonacji. Do tego oczywiście dekory - mozaika, malutkie płytki z metalowymi dodatkami, brokatem - ogólnie jest w czym wybierać.
Zrobiliśmy zdjecia - dobrze ze nikt ze sprzedawców nie widział :-)
W domu zaczęliśmy sie wczytywać we wszystko co znaleźliśmy na temat producenta i samych płytek. Opinie ludzi były w wiekszości pozytywne, nam płytki się spodobały - wiec problem łazienkowy został praktycznie rozwiazany. Wystarczyło tylko kupic.
Mamy z eM taka zasadę (jesli to można nazwac zasadą) - zawsze szukamy możliwie najtańszej opcji kupna. Okazało się że w przypadku tych płytek nie było tak łatwo. Na cała Polskę oferowało je tylko 4 sklepy. I tak, w pierwszym mieli nieaktualne stany - płytki się skończyły, w drugim i trzecim nie mieli koloru GRAFITO. Czwarty w Radomiu równiez nie posiadał GRAFITO, ale mógł je zamówić pod nas :-) uff A dodatkowo przy naszej ilosci ~41m kwadratowych zaproponowali nam super cenę - niecałe 50zł za metr a to było połowę taniej niz na Bartyckiej. Życ nie umierac :-)
Zrobiłam wstepny projekt z wykorzystaniem dekoru mozaikowego, wyliczyłam powierzchnie dla poszczególnych kolorów...i co? Schody! Okazało się że po pierwsze dekor jest bardzo drogi - sztuka kosztowała niewiele mniej niz metr płytek (jakas masakra) a kolor GRAFITO moga nam dostarczyc dopiero pod koniec stycznia. Glazurnik miał zacząć na poczatku stycznia!!!
Znowu burza mózgów, co zrobić...

wtorek, 12 stycznia 2010

KASZMIR

No dobrze, sciany i tynki juz zostawiam, niech wysychają w spokoju.
Czas na rzeczy ciekawsze i milsze oku :-) WNĘTRZA!
Pamietam naszą pierwsza wizytę w sklepie z glazurą i terakotą. Oczy wychodziły mi na wierzch jak spogladały na coraz to ciekawsze wzory. Mieć tylko kasy jak lodu i przynajmniej kilka pomieszczeń pod płytki :-) Realia wygladaja tak, że lazienka jest jedna + wc a kasy dużo mniej niz lodu.
Na poczatku nie wiedzieliśmy nic o firmach - która dobra, o kolorach - jakie chcemy mieć, wielkość - jaka będzie najlepsza do naszego wielokata (interent jest nieoceniony)... W końcu zobaczyliśmy coś takiego w katalogu:



To kolekcja z Tubądzina ARTE KASZMIR. Po pierwsze spodobało nam się to, że maja nowoczesny wyglad i piękna kolorystykę. Faktura płytek wyglada jak tkanina a tkaniny to mój zywioł. Był jeszcze jeden powód dla którego spodobały nam sie te płytki - ich nazwa. Nasz Kot ma na imie KASZMIR! Idealne połaczenie :-)

Byliśmy tak napaleni na ten wzór że zaczęlam juz robić wizualizację ułożenia płytek.

I co?
Pojechaliśmy do sklepu zobaczyc je zywo - były jeszcze ładniejsze, ale cene miały paskudną! 100zł za metr - trochę za dużo jak na nasze mozliwosci budżetowe.

Szukamy dalej...

GENIALNE DRZWI

Sytuacja wyglada następująco -tynki zostały położone a szlichta wylana :-)
ufff
Teraz czekamy aż wszystko zacznie wysychać tak żeby glazurnik nie spaprał roboty przez wilgotne ściany i podłogi.

Co do glazurnika - mamy pana Maćka. Bardzo dobry fachowiec i podobno słowny. Oczywiście został polecony przez znajomych. Nie obija się i nie siedzi zamiast pracować. Pan Maciek ma tylko taka jedną wade, otóz lubi wszystkim demonstrować swoją wiedzę a jak cos jest nie po jego mysli głośno to krytykuje, wyprowadzając druga osobę z równowagi. Biedny hydraulik juz mu się napatoczył...

Teoretycznie mamy już zrobione wszystko to co miało być zrobione przed przystapieniem do wykańczania. Światło, właczniki, przełączniki, rurki, potrzebne wyjścia - nie grozi nam żadne kucie ścian (przynajmniej na razie). Hydraulik założył stelaż kibelkowy i wszystkie kaloryfery. Okna już mają uchwyty...
Jedyny zgrzyt nieterminowy to brak drzwi wejściowych. Z powodu śniegów ekipa montujaca ma opóźnienie. Musieliśmy zamontowac chwilowo drzwi murarskie - jakos tak się nazywają :-)
Oby jak najszybciej dojechały nasze, to znaczy developerskie ale i nasze.






Drzwi są genialne, prawda? :-) Cos jak późny Gierek hihihi

czwartek, 7 stycznia 2010

ŚCIANY JUŻ STOJĄ

Ściany zostały postawione w miarę szybko - 3 dni pracy :-)
Nareszcie możemy wejść do kazżdego pomieszczenia i zorientować się w jego wielkości. Teraz zdecydowanie widać, że zmiany eM wyszły na dobre - nasza sypialnia bardziej przypomina już kwadrat i jest bardziej "ustawna" a mały pokój nareszcie przypomina pokój a nie wagon. Wc również się powiększyło. Przedpokój po przebudowie jest olbrzymi - będzie miejsce na szafy.


widok na mały pokój i pokój dzienny z przedpokój

widok na sypialnie, mały pokój i wc

widok z pokoju dziennego na wejście do mieszkania

widok na przedpokój z pokoju dziennego i kuchni

widok na kuchnię z pokoju dziennego
Ściany stoją, więc teraz można ściągnąć elektryka. Super, że możemy sami rozplanować punkty według naszego uznania i pod nas. Mieliśmy trochę zabawy z ustalaniem co gdzie powinno być, gdzie kinkiet a gdzie światło górne...gdzie kontakt a gdzie włącznik. Mam nadzieję, że dobrze to wszystko wyjdzie.
Odwiedził nas równiezż hydraulik i poprowadził rury pod umywalkę i kabinę...
Szczerze mówiąc nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad praca jaką trzeba wykonać w nowym mieszkaniu. A jeszcze tyle przed nami.
Przed nami na pewno przeprowadzka. Z racji tego, że mieszkanie zostało sprzedane a nowe bedzie gotowe za jakiś czas, przeprowadzamy się do brata eM. Akurat jego mieszkanie stoi puste, więc skorzystamy. Liczymy się z mniej więcej dwumiesięcznym tam mieszkaniem. W tym czasie bedziemy remontować nasze nowe, ukochane. Jak tylko zostana ukończone podstawowe roboty (glazura, terakota, drewniana podłoga, malowanie) wprowadzamy się!!! Reszta będzie robiona w trakcie.
Już się nie mogę doczekać tego wielkiego dla nas wydarzenia :-)
W ogóle wszystko TO jest bardzo podniecające. Uwielbiam wybierać, przebierać, coś robić. Oczywiście wybieranie we dwoje to gra kompromisu. Każdy ma swój gust, niekoniecznie podobny do drugiego. Ale się uda, bo i dlaczego miałoby się nie udać. Niby mam ciut wiecej do powiedzenia w sprawie urzadzania, ale TO WSZYSTKO ma się podobac nam obydwojgu a nie tylko mnie!

środa, 6 stycznia 2010

KLOCKI LEGO

Murarze zaczęli wstępnie ustawiać ścianki według planu eM. Wszystko to na poczatku wygladało śmiesznie - pojedyncze bloczki, przestawiane jak klocki :-)




Nawet duża wyobraźnia ma problem w wyobrazeniu sobie pokoi, ich wielkości widząc takie lego na podłodze :-) Strasznie bylismy ciekawi efektu końcowego. Nic jednak nie dzieje się błyskawicznie, musieliśmy uzbroic się w morze cierpliwości i czekać na końcowy efekt.

W między czasie zajęliśmy się wirtualnym urządzaniem domu. Jak szaleni jeździliśmy po sklepach, przegladaliśmy katalogi. Cieszyliśmy się jak dzieci (zreszta nadal tak jest) widzac coraz to ładniejsze płytki, zastanawiajac się w jakie kolory iść. W dzisiejszych czasach, przy dzisiejszym zatowarowaniu mozna dostać prawdziwego "oczopląsu" - wybór zdecydowanie się komplikuje.

Nie majac jeszcze postawionych ścianek, mieliśmy wybraną orientacyjnie glazurę, terakotę, drewno na podłogę, meble do kuchni...Znajomi mieli z nas niezły ubaw :-)
Nie ma to jak planowanie. Dzieki jednak wcześniejszemu mysleniu dzisiaj możemy skupić sie na wyszukiwaniu potrzebnych rzeczy za dobra cenę. A naszukac się trzeba, oj trzeba :-)

POCZĄTKI

O zmianie mieszkania na większe i w innej okolicy eM mówił już od jakiegos czasu. Rozglądał się za jakimś ciekawym lokalem...Okazało się jednak że z powodu pewnych okoliczności plan kupna mieszkania musi zostać odłożony w czasie.

Oczywiście zazwyczaj jest tak, że jak się coś planuje wychodzą z tego nici a jak się nie planuje, wychodzą cuda :-)
Podobnie było z nami. Pewnego pięknego listopadowego dnia eM przez przypadek wpadł na agencję nieruchomości sprzedającą mieszkanie na poddaszu za bardzo fajne pieniadze i w genialnej okolicy. Wiadomo jak to z agencjami bywa - prowizje mają spore a mieszkanie pokazuja po podpisaniu umowy...straszni wyzyskiwacze! Ale kto ma rozum i umie poszperać trochę w internecie może jakoś zaradzić temu wyzyskowi :-) A eM rozumu nie brakuje. Od nitki do kłębka doszedł bezpośrednio do developera.
Umówiliśmy się na spotkanie. Okolica piękna nawet jesienną aurą.
Okazało się, że dom w którym były mieszkania do kupienia był jeszcze w budowie a właściwie w developerskim wykańczaniu.
Poddasze, które zobaczyliśmy nie spodobało nam się - kompletnie nieustawne przez skosy...Ale za to mieszkanie na I piętrze było cudowne - spore bo 70-sięcio metrowe z dużym balkonem...jednym słowem prawie spełnienie marzeń :-)

Mieliśmy o czym teraz mysleć, zastanawiać się...
eM chciał zaryzykować, a ja - w środku szalałam z radości. Od tego dnia wszystko potoczyło się błyskawicznie.
eM sprzedał swoje mieszkanie w rekordowym tempie - 3 dni - unikając agencji :-) W tym samym czasie zaczął podpisywać dokumenty z developerem (oczywiście po wcześniejszym sprawdzeniu go)
Developer okazał się bardzo poczciwą firma, jeśli tak mozna nazwać firmę :-) A ponieważ nie był jakims wielkim kolosem, można było się z nim dogadać w różnych kwestiach. A było ich sporo.

Okazało się, że mieszkania do kupna znajdują się równiez w sąsiednim budowanym jeszcze domu z terminem odbioru kluczy przypadajacym na koniec grudnia/poczatek stycznia.
Zdecydowaliśmy się na ten dom.
Oryginalny projekt mieszkania wygladał tak:

Zdecydowanie za duzo skosów na ścianach. Ale co tam skosy skoro mozna było się ich pozbyć. eM wykombinował coś takiego:




Powiększył się przedpokój, stał się naprawdę duzy, podobnie małe pokoje. Jeden został ciut wydłuzony, drugi skrócony - dzięki temu zabiegowi znalazły się w jednej linii. Pozbyliśmy się ścianki oddzielajacej kuchnię od pokoju dziennego zyskujac w ten sposób spora przestrzeń. Równiez wc delikatnie się powiększyło :-) Najgorzej sytuacja przedstawia się z kanciasta łazienka. Ale co tam, z czyms takim tez mozna sobie poradzic :-) Wystarczy trochę chęci, ochoty...

LAWINA

Od jakiegoś czasu a właściwie od dwóch miesięcy, nasze życie to jedna wielka lawina zdarzeń. I właśnie tą lawinę w miarę możliwości mam zamiar opisywać.
Bedzie to pewnie jakaś forma dziennika opowiadajacego nasze "radosne" przejścia w kupowaniu, wykończeniu i dekorowaniu naszego wspólnego kąta.