środa, 6 stycznia 2010

POCZĄTKI

O zmianie mieszkania na większe i w innej okolicy eM mówił już od jakiegos czasu. Rozglądał się za jakimś ciekawym lokalem...Okazało się jednak że z powodu pewnych okoliczności plan kupna mieszkania musi zostać odłożony w czasie.

Oczywiście zazwyczaj jest tak, że jak się coś planuje wychodzą z tego nici a jak się nie planuje, wychodzą cuda :-)
Podobnie było z nami. Pewnego pięknego listopadowego dnia eM przez przypadek wpadł na agencję nieruchomości sprzedającą mieszkanie na poddaszu za bardzo fajne pieniadze i w genialnej okolicy. Wiadomo jak to z agencjami bywa - prowizje mają spore a mieszkanie pokazuja po podpisaniu umowy...straszni wyzyskiwacze! Ale kto ma rozum i umie poszperać trochę w internecie może jakoś zaradzić temu wyzyskowi :-) A eM rozumu nie brakuje. Od nitki do kłębka doszedł bezpośrednio do developera.
Umówiliśmy się na spotkanie. Okolica piękna nawet jesienną aurą.
Okazało się, że dom w którym były mieszkania do kupienia był jeszcze w budowie a właściwie w developerskim wykańczaniu.
Poddasze, które zobaczyliśmy nie spodobało nam się - kompletnie nieustawne przez skosy...Ale za to mieszkanie na I piętrze było cudowne - spore bo 70-sięcio metrowe z dużym balkonem...jednym słowem prawie spełnienie marzeń :-)

Mieliśmy o czym teraz mysleć, zastanawiać się...
eM chciał zaryzykować, a ja - w środku szalałam z radości. Od tego dnia wszystko potoczyło się błyskawicznie.
eM sprzedał swoje mieszkanie w rekordowym tempie - 3 dni - unikając agencji :-) W tym samym czasie zaczął podpisywać dokumenty z developerem (oczywiście po wcześniejszym sprawdzeniu go)
Developer okazał się bardzo poczciwą firma, jeśli tak mozna nazwać firmę :-) A ponieważ nie był jakims wielkim kolosem, można było się z nim dogadać w różnych kwestiach. A było ich sporo.

Okazało się, że mieszkania do kupna znajdują się równiez w sąsiednim budowanym jeszcze domu z terminem odbioru kluczy przypadajacym na koniec grudnia/poczatek stycznia.
Zdecydowaliśmy się na ten dom.
Oryginalny projekt mieszkania wygladał tak:

Zdecydowanie za duzo skosów na ścianach. Ale co tam skosy skoro mozna było się ich pozbyć. eM wykombinował coś takiego:




Powiększył się przedpokój, stał się naprawdę duzy, podobnie małe pokoje. Jeden został ciut wydłuzony, drugi skrócony - dzięki temu zabiegowi znalazły się w jednej linii. Pozbyliśmy się ścianki oddzielajacej kuchnię od pokoju dziennego zyskujac w ten sposób spora przestrzeń. Równiez wc delikatnie się powiększyło :-) Najgorzej sytuacja przedstawia się z kanciasta łazienka. Ale co tam, z czyms takim tez mozna sobie poradzic :-) Wystarczy trochę chęci, ochoty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz