poniedziałek, 22 sierpnia 2011

WYMARZONA TINKERBELL

Znalazłam moją wymarzoną suknię!!!!!!!!!
Ma wszystko to co chciałam żeby miała. Jest biała, delikatna a jednocześnie szeroka (halka z dwoma kołami robi swoje), trochę fruwaśkowata, elegancka a jednocześnie szalona i na dodatek jeszcze się błyszczy :)))

Po kolei.

Najpierw znalazłam zdjęcie katalogowe.

EMMI MARIAGE - FLORAL


Cudowna, prawda? :)))
Po ochłonięciu, zaczęłam wyszukiwać po nazwie sukni sklepy w których mogłabym ją przymierzyć. Suknia była, ale kosztowała niesamowite pieniądze!!! 6,5tys - zdecydowanie za dużo :(
Przeszukałam Allegro. Była. Dziewczyna na zdjęciu wyglądała w niej cudnie. To nie był jednak mój rozmiar... I znowu załamka. Przeszukałam internet wzdłuż i wszerz aż w końcu natknęłam się ponownie na GRONO i salon ślubny SPLENDOR. Tam była moja suknia!!:)))

TINKERBELL



Zadzwoniłam i od razu umówiłam się na przymiarkę tej + kilku innych - tak w razie czego :)
Pojechałam z Asią - moją kochaną sąsiadką. Całą drogę byłam mocno zestresowana. Czułam się mniej więcej tak jak przed mega trudnym egzaminem. Niesamowity stres. Zastanawiałam się dlaczego tak jest? Dlaczego zamiast czuć podniecenie i radość, tak strasznie się boję. Teraz już wiem dlaczego. Bałam się, że moja wymarzona suknia okaże się w rzeczywistości nie tym czego szukałam. Że będzie mi w niej kiepsko, że mi się jednak nie spodoba...
Dotarłyśmy na miejsce. Salon mieści się w dostosowanym specjalnie prywatnym mieszkaniu. Gondole pełne sukien, witrynki pełne dodatków, obok przymierzalnia, wygodna kanapa, miejsce dla krawcowych. Wszystko tak jak powinno być.
Musiałam poczekać na swoją kolej - klientka mierzyła koronkowe suknie. Były piękne. W zupełnie w innym stylu niż "moja". Proste, delikatne koronkowe rybki, wyszywane koralikami. Jak ze starego filmu. Dziewczyna zupełnie nie mogła się zdecydować. Mierzyła, przeglądała się, okręcała, ale w jej oczach nie było blasku a na ustach nie igrał uśmiech zadowolenia i pewności...
Nareszcie skończyła, przyszła moja kolej.
Byłam niesamowicie zdenerwowana. Weszłam do przymierzalni, "Pani" podała mi halkę i założyłam suknię. Przez chwilę aż bałam się otworzyć oczy i spojrzeć na siebie. Ale jak już to zrobiłam, to od razu wiedziałam że to TO. Że to moja suknia ślubna!
Była taka jak być powinnam. Z wrażenia aż mi mowę odjęło, ale tylko na chwilkę. Poleciałam do Asi dosłownie piszcząc. Biedna przerażona nie wiedziała o co mi chodzi. Ale jak mnie zobaczyła wiedziała od razu, wiedziała, że zdenerwowanie odleciało w siną dal a moje marzenie się spełniło :)
Przymierzyłam jeszcze 3 inne suknie. Ale to nie było to. Ładne, nawet bardzo, ale brakowało im tego czegoś.
Wiem, że dla wielu moja suknia może być bezą, ale dla mnie to cudo, które podbiło moje serce :) To spełnienie moich marzeń! :)


SPLENDOR - HELENA


SPLENDOR - ESMERALDA


SPLENDOR - CLARA



i moja wymarzona TINKERBELL




Koszt sukni to 3700zł. Sporo. Myślałam, że kupię taniej, ale w tym wypadku zaszalałam :) I nie żałuję. W związku z suknia ślubną miałam jeszcze jedno marzenie - chciałam mieć tren :) Jak juz być królewną to na maxa :)))
Porozmawiałam z właścicielką i krawcową. Okazało się, że nie będzie problemu :))) Koszt trenu 400zł - ufff. Miałam jednak szczęście - właścicielka była pod tak dużym wrażeniem mojej osoby i mojej radości, że zaoferowała mi promocję - jeśli zdecyduję się na zakup sukni w ciągu tygodnia, dostane 10% rabatu czyli tren w cenie sukni :))) Yuppiiiiiiiiiiiii


1 komentarz:

  1. Ach... chyba sie nie doczekam fotosow ze slubu i wesela i...honey moon'a! Nadal cierpliwie czekam. Zreszta zapewnie nie jestem w tych oczekiwaniach odosobniona :)

    OdpowiedzUsuń