czyli moje opowiastki o życiu, szczęściach małych i dużych ale przede wszystkim o moich pasjach wnętrzarsko-robótkowych
czwartek, 28 stycznia 2010
PRZEPROWADZKA
piątek, 22 stycznia 2010
ORIGAMI
Otóż praktycznie od samego poczatku planowania wymysliłam sobie na scianę kuchenną mozaikę w kolorze śmietankowym. I oczywiście znowu schody - najpierw nie mogliśmy znaleźć nic ładnego. Bo jak jakaś mozaika sie pojawiła to albo była za bardzo błyszcząca a powinna byc bardziej matowa, albo była za kremowa a miała wpadac w śmietankową biel albo była bardzo droga...Problem rozwiązał się sam - Maciek-glazurnik powiedział nam ile sobie zyczy za ułożenie mozaiki - 150zł za metr2. Rece nam opadły - temat mozaiki umarł smiercia gwałtowną.
I znowu trzeba było sie rozgladac za czyms odpowiednim, nie-mozaikowym. eM myślał o klasycznych płytkach kuchennych 9*9 lub 10*10 moze z jakims dekorem...Nie umiem sie jakoś do nich przekonać. Pachną mi dawniejszymi czasami, mimo że nie mam nic do dawnych czasów...
Wracając do płytek - podoba mi sie cała kolekcja ARTE ORIGAMI z Tubądzinaże przede wszystkim) ścienne - są cudne. Płytki w rozmiarze 25*36 czyli nie małe, nie duze - akurat. Pozostało mi przekonać eM do wielkości i wzoru - jest bardziej babski, nie ma co ukrywać :-) Pomarudziłam, pokazałam jak ładnie wygladaja i komponuja się z reszta zaplanowanej kuchni... I w końcu sie zgodził :-))) YUPI
Także w kuchni na scianie bedziemy miec cos takiego - piękne prawda:
Idealnie beda współgrały z podłoga i z meblami w kuchni w wysokim połysku.
No i tak wyglada połaczenie klimatu podłogowego z kuchniowym - ta sama kolekcja :-)
Wracajac jeszcze do podłogi na przedpokoju i w kuchni...Kilka osób powiedziało nam, łacznie z glazurnikiem, że błędem jest wybieranie jasnej podłogi na podłoge, bo sie brudzi...No trudno, bedziemy sprzatać, ja będę sprzatać. W końcu to wszystko robimy dla siebie a nie dla innych wiedząc na co się decydujemy. Zastanawiam siężo osób wybierając coś patrzy na wszystko pod katem brudzenia? Kwestia dobrego środka i odrobiny chęci :-) Ostatnio na jakimś forum przeczytałam zdanie jednego Pana - otóz on najpierw wybrał fugę, ciemną oczywiście a dopiero pod kolor fugi dopasował płytki. Ludzie, nie wpadajcie w obłęd!!!
A wracając do meritum...
Długo zastanawialiśmy się nad sposobem połączenia płytek z podłoga drewnianą... Wiedzieliśmy od początku czego na pewno nie chcieliśmy - listew! Usłyszelismy o połaczeniu korkowym i takie nam się spodobało. Pomiedzy płytke a deskę idzie pasek korkowy, węższy lub szerszy, wszystko zależy od upodobania. My wybierzemy pewnie cos koło 0,5-1,0cm Takie połączenie wyglada mniej więcej tak:
fot. CYTA - deccoria
Wszystko równiutkie, nic nie wystaje a żadna listwa nie szpeci ogólnego widoku :-)
PODŁOGA BĘDZIE TAKA...
Mieliśmy sporo myslenia nad płytkami na podłogę przedpokoju, kuchni i na sciane kuchenną. Podstawa - wszystko miało do siebie pasować a podłoga nie mogła być ciemna, bo taka nie podoba się mojemu eM... W związku wybór padł na śmietankową biel. Tubądzin ARTE - ORIGAMI
Bardzo mi się podoba faktura tej płytki i fakt że są gładkie czyli nie mają marmurkowego wzoru. Strasznie mnie denerwuje ten motyw a niestety większość płytek podłogowych go ma... Ale mamy to co chcieliśmy.
Już się nie mogę doczekać efektu końcowego :-)
JUŻ JEST ŁAZIENKA!
Dzisiaj wieczorem bedę miała nowe zdjecia juz całości oraz zdjecia wc, które tez się robi. A póki co fragment ściany - kolor jasny MARFIL, ciemny CHERRY.
Płytki podobaja mi się bardziej niż na poczatku. I o o chodzi!
czwartek, 14 stycznia 2010
HISZPAŃSKIE TOKIO cdn
łazienka
Teraz zostało tylko zastanowienie się co zrobic z GRAFITO. Czy zamówić wszystko oprócz niego i poczekać aż dojdzie czy znowu zmienić plan ułożenia płytek...
HISZPAŃSKIE TOKIO
Głowiliśmy się bardzo długo aż w końcu pewnego grudniowego dnia problem rozwiązał się nsam a słynnej Bartyckiej :-)
Pojechaliśmy ogladać deski na podłogę a znaleźliśmy płytki. Z daleka niepozorne ale z bliska... hmmm, od razu nas urzekły ;-) Cena również.
Przedstawiam kolekcję hiszpańskiej ceraminiki BALDOCER - TOKIO
wtorek, 12 stycznia 2010
KASZMIR
To kolekcja z Tubądzina ARTE KASZMIR. Po pierwsze spodobało nam się to, że maja nowoczesny wyglad i piękna kolorystykę. Faktura płytek wyglada jak tkanina a tkaniny to mój zywioł. Był jeszcze jeden powód dla którego spodobały nam sie te płytki - ich nazwa. Nasz Kot ma na imie KASZMIR! Idealne połaczenie :-)
Byliśmy tak napaleni na ten wzór że zaczęlam juz robić wizualizację ułożenia płytek.
I co?
Pojechaliśmy do sklepu zobaczyc je zywo - były jeszcze ładniejsze, ale cene miały paskudną! 100zł za metr - trochę za dużo jak na nasze mozliwosci budżetowe.
Szukamy dalej...
GENIALNE DRZWI
ufff
Teraz czekamy aż wszystko zacznie wysychać tak żeby glazurnik nie spaprał roboty przez wilgotne ściany i podłogi.
Co do glazurnika - mamy pana Maćka. Bardzo dobry fachowiec i podobno słowny. Oczywiście został polecony przez znajomych. Nie obija się i nie siedzi zamiast pracować. Pan Maciek ma tylko taka jedną wade, otóz lubi wszystkim demonstrować swoją wiedzę a jak cos jest nie po jego mysli głośno to krytykuje, wyprowadzając druga osobę z równowagi. Biedny hydraulik juz mu się napatoczył...
Teoretycznie mamy już zrobione wszystko to co miało być zrobione przed przystapieniem do wykańczania. Światło, właczniki, przełączniki, rurki, potrzebne wyjścia - nie grozi nam żadne kucie ścian (przynajmniej na razie). Hydraulik założył stelaż kibelkowy i wszystkie kaloryfery. Okna już mają uchwyty...
Jedyny zgrzyt nieterminowy to brak drzwi wejściowych. Z powodu śniegów ekipa montujaca ma opóźnienie. Musieliśmy zamontowac chwilowo drzwi murarskie - jakos tak się nazywają :-)
Oby jak najszybciej dojechały nasze, to znaczy developerskie ale i nasze.
czwartek, 7 stycznia 2010
ŚCIANY JUŻ STOJĄ
Nareszcie możemy wejść do kazżdego pomieszczenia i zorientować się w jego wielkości. Teraz zdecydowanie widać, że zmiany eM wyszły na dobre - nasza sypialnia bardziej przypomina już kwadrat i jest bardziej "ustawna" a mały pokój nareszcie przypomina pokój a nie wagon. Wc również się powiększyło. Przedpokój po przebudowie jest olbrzymi - będzie miejsce na szafy.
środa, 6 stycznia 2010
KLOCKI LEGO
Nawet duża wyobraźnia ma problem w wyobrazeniu sobie pokoi, ich wielkości widząc takie lego na podłodze :-) Strasznie bylismy ciekawi efektu końcowego. Nic jednak nie dzieje się błyskawicznie, musieliśmy uzbroic się w morze cierpliwości i czekać na końcowy efekt.
W między czasie zajęliśmy się wirtualnym urządzaniem domu. Jak szaleni jeździliśmy po sklepach, przegladaliśmy katalogi. Cieszyliśmy się jak dzieci (zreszta nadal tak jest) widzac coraz to ładniejsze płytki, zastanawiajac się w jakie kolory iść. W dzisiejszych czasach, przy dzisiejszym zatowarowaniu mozna dostać prawdziwego "oczopląsu" - wybór zdecydowanie się komplikuje.
Nie majac jeszcze postawionych ścianek, mieliśmy wybraną orientacyjnie glazurę, terakotę, drewno na podłogę, meble do kuchni...Znajomi mieli z nas niezły ubaw :-)
Nie ma to jak planowanie. Dzieki jednak wcześniejszemu mysleniu dzisiaj możemy skupić sie na wyszukiwaniu potrzebnych rzeczy za dobra cenę. A naszukac się trzeba, oj trzeba :-)
POCZĄTKI
Oczywiście zazwyczaj jest tak, że jak się coś planuje wychodzą z tego nici a jak się nie planuje, wychodzą cuda :-)
Podobnie było z nami. Pewnego pięknego listopadowego dnia eM przez przypadek wpadł na agencję nieruchomości sprzedającą mieszkanie na poddaszu za bardzo fajne pieniadze i w genialnej okolicy. Wiadomo jak to z agencjami bywa - prowizje mają spore a mieszkanie pokazuja po podpisaniu umowy...straszni wyzyskiwacze! Ale kto ma rozum i umie poszperać trochę w internecie może jakoś zaradzić temu wyzyskowi :-) A eM rozumu nie brakuje. Od nitki do kłębka doszedł bezpośrednio do developera.
Umówiliśmy się na spotkanie. Okolica piękna nawet jesienną aurą.
Okazało się, że dom w którym były mieszkania do kupienia był jeszcze w budowie a właściwie w developerskim wykańczaniu.
Poddasze, które zobaczyliśmy nie spodobało nam się - kompletnie nieustawne przez skosy...Ale za to mieszkanie na I piętrze było cudowne - spore bo 70-sięcio metrowe z dużym balkonem...jednym słowem prawie spełnienie marzeń :-)
Mieliśmy o czym teraz mysleć, zastanawiać się...
eM chciał zaryzykować, a ja - w środku szalałam z radości. Od tego dnia wszystko potoczyło się błyskawicznie.
eM sprzedał swoje mieszkanie w rekordowym tempie - 3 dni - unikając agencji :-) W tym samym czasie zaczął podpisywać dokumenty z developerem (oczywiście po wcześniejszym sprawdzeniu go)
Developer okazał się bardzo poczciwą firma, jeśli tak mozna nazwać firmę :-) A ponieważ nie był jakims wielkim kolosem, można było się z nim dogadać w różnych kwestiach. A było ich sporo.
Okazało się, że mieszkania do kupna znajdują się równiez w sąsiednim budowanym jeszcze domu z terminem odbioru kluczy przypadajacym na koniec grudnia/poczatek stycznia.
Zdecydowaliśmy się na ten dom.
Oryginalny projekt mieszkania wygladał tak:
Powiększył się przedpokój, stał się naprawdę duzy, podobnie małe pokoje. Jeden został ciut wydłuzony, drugi skrócony - dzięki temu zabiegowi znalazły się w jednej linii. Pozbyliśmy się ścianki oddzielajacej kuchnię od pokoju dziennego zyskujac w ten sposób spora przestrzeń. Równiez wc delikatnie się powiększyło :-) Najgorzej sytuacja przedstawia się z kanciasta łazienka. Ale co tam, z czyms takim tez mozna sobie poradzic :-) Wystarczy trochę chęci, ochoty...
LAWINA
Bedzie to pewnie jakaś forma dziennika opowiadajacego nasze "radosne" przejścia w kupowaniu, wykończeniu i dekorowaniu naszego wspólnego kąta.