poniedziałek, 17 maja 2010

EWAKUACJA

...tylko na kilka dni, mamy nadzieję, że do środy. Dzisiaj przyjeżdżają parkieciarze dokończyć swoje dębowe dzieło. Cyklinowanie, szpachlowanie, lakierowanie, matowienie, znowu lakierowanie...i tak kilka razy. A na koniec listwy.
Już nas powoli męczy to pakowanie i rozpakowywanie i nie możność dokończenia tego co powinniśmy dokończyć.
I jeszcze ta pogoda...nic sie nie chce, szaro, buro i ponuro. Człowiek chodzi jak struty, ech...
Chociaz dzisiaj rano miałam niezłą pobudkę. Wyszykowałam się jak zwykle do pracy, ale jeszcze chowałam jakieś rzeczy, to, tamto i tak zeszło do 7:19. Powinnam wyjść z domu jakies 2 minuty wczesniej żeby na spokojnie dojść na przystanek. No więc bieg, zakładam płaszcz - trach - pękł na szwie. Ręce mi opadły. Szukam drugiego, szal w ręke, torba, szybki buziak na pożegnanie dla eM i bieg na przystanek. Jak już wyleciałam z klatki, okazało się że nie wzięłam dużego parasola (wrrrrrrrrrr) Na szczęście w torebce miałam jakiś mały. No dobra, bieg. Wiatr wieje, deszcz pada, parasolka zmienia swoje kształty, wiruje jak latawiec na wietrze a ja zaczynam sie coraz bardziej wkurzać. Doleciałam na przystanek, autobusu jeszcze nie było - zdążyłam :) I w tej chwili tak zawiało, że mi parasolkę wyrwało z rąk. Złapałam ją w ostatniej chwili na ulicy przed nadjeżdżajacym samochodem. Oczywiście była już nieźle zmasakrowana. Ale OK, zacisnęłam zęby - będzie OK. 5 minut, 7 minut - autobusu nie ma. Kurcze, spóźnię się na kolejny. Zazwyczaj czekam na drugi kilka minut. Wreszcie przyjechał po 9 minutach spóźnienia. Dojechał jakoś w miarę szybko na pętlę, wysiadam a tu jedzie już mój drugi autobus - znowu bieg. Zdążyłam w ostatniej chwili, ufff :) Parasolkę dobiłam już totalnie końcowym odcinkiem drogi do pracy. Taka ładna i nadaje się do wyrzucenia. Aż mi szkoda, bo taka kolorowa. Może materiał zostawię i coś z niego wykombinuję...Moja mama już by mi powiedziała, że jestem pachciarą, bo szkoda mi rzeczy wyrzucić :)))
Ale poniedziałek - szybki, nerwowy ale i smieszny w końcowym rozrachunku jak o tym teraz pomysle :)))
No wiec miłego poniedziałku!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz